Sosy musztardowy i jogurtowy, czyli wyjście najłatwiejsze z łatwych

Jeśli mielibyście ochotę odpicować opisane wcześniej frankfurterki w cieście, a słusznie uznajecie, że warzywa do mięsnej uczty nie są konieczne, proponuję mały zestaw sosów. Przez długi czas sosy mnie mocno onieśmielały i wolałam kupować proszkowane gotowce do zalania oliwą z wodą, jednak człowiek uczy się całe życie.

Możecie dowolnie zmieniać proporcje zależnie od preferencji – śmietana zawsze łagodzi smak, miodem możecie podkręcić sos musztardowy, jeśli uznacie go za zbyt ostry. Pełna dowolność i naprawdę duża satysfakcja, że tak małym nakładem sił możecie udawać pełen kulinarny profesjonalizm.

Na sos musztardowy wymieszaj takie składniki:

2 duże łyżki musztardy Dijon (może być miodowa)
1 łyżkę musztardy ziarnistej
1 dużą łyżkę śmietany 22%

A na sos jogurtowy wymieszaj takie:

2 łyżki jogurtu greckiego
1-2 łyżki śmietany 22%
1 łyżkę oliwy z oliwek
pół ząbka czosnku (drobno posiekany)
sól, pieprz – wedle uznania

Smacznego!

Hummus paprykowy, czyli ku czci blendera

Możliwe, że zburzę pewien przekąskowy mit, jaki mógł się wytworzyć wokół potraw, jakie podajemy najbliższym na spotkaniach jedzeniowych, jednak z drugiej strony nigdy nie ukrywałam, że dla ograniczenia ryzyka wybieram zawsze na takie okazje najprostsze przepisy. Otóż od kiedy uskładałam sobie na mój wymarzony blender, otworzył się przede mną boski, nieznany wcześniej świat. W nim żadna pasta nie rozbryzguje się po kafelkach. Mąka na kruche ciasto nie ląduje na liściach bazylii. Życie jest proste, sielankowe, w kolorze obudowy mojego blendera.
No i ten mój blender robi dla mnie różne miłe rzeczy, tak jakby uznał, że jego celem jest sprawianie mi przyjemności. W chwilach większej głupawki prawię mogę usłyszeć jak do mnie mówi i pyta, jak mi mija dzień. I przygotowuje dla mnie ten hummus. Niebywale zdrową i pyszną pastę do wszystkiego, od ciabatty po nachosy. Potrzebujecie poświęcić jej jakieś 3 minuty i pogadać ze swoim blenderem.

Składniki (na średniej wielkości miseczkę hummusu):

1 słoik pieczonej lub smażonej papryki
ok. 400g czerwonej soczewicy – przygotowana zgodnie z opisem na opakowaniu (w oryginalnym przepisie jest puszka ciecierzycy)
1 łyżeczka słodkiej papryki w proszku
2 łyżki serka typu filadelfia
2 łyżki oliwy z oliwek
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka soku z limonki
sól do smaku
1. Wrzuć wszystko do blendera i zmiksuj na średnio gładką masę.
Smacznego!

Zielona pasta kanapkowa, czyli o uwielbieniu do groszku

Proponuję kolejną odsłonę mojej fascynacji groszkiem. Wydaje mi się, że można by z łatwością oblecieć całą czterodaniową imprezę opartą na tym jednym składniku. Wypróbuję i dam znać.
Pasta pochodzi z przepisu Nigelli i sprawdza się w formie przystawki czy lekkiej kolacji. I jest banalna. Wiem, że dość często powtarzam, że to, co przygotowuję jest bardzo łatwe, jednak to nie wynika z kokieterii czy chęci przekonania Was do gotowania. Po prostu naprawdę skupiam się na łatwych rzeczach. Czasami mnie to wkurza i myślę, że powinnam poświęcić się przygotowywaniu bardziej złożonych dań, ale potem wraca rozsądek, widmo terminu oddania magisterki, chęć wyjścia na siłownię i przeczytania chociaż jednej książki do końca, z tego stosu który narasta i narasta.. No i jeszcze w międzyczasie pracuję 😉 No więc cóż, na razie, póki nie odhaczę choć jednej rzeczy na liście Obowiązków, będę robić rzeczy łatwe, proste i przyjemne.

Składniki (trudno podać, na ile osób, jednak proporcje wystarczyły na przygotowanie pasty w ilości pasującej do zrobienia kanapeczek z jednego opakowania pumpernikla):
1 dojrzałe awokado
1 łyżka soku z limonki (raz nie miałam i użyłam cytryny – też działa)
1 ząbek czosnku
1/2 łyżeczki soli
1 mała puszka zielonego groszku (150g)
1 opakowanie chlebka Pumpernikiel (200g)
1. Zmiksuj wszystkie składniki, aż do uzyskania kremowej konsystencji. Ja lubię, kiedy faktura nie jest całkowicie gładka i pozostają kawałki niezmiksowanego awokado, ale decyzja należy do Ciebie.
2. Pokrój pumpernikiel na małe kromki i podawaj razem z pastą.
Smacznego!

Zielone naleśniki, czyli o bliskiej przyjaźni między pesto a tuńczykiem

Moje nastawienie do klasycznych naleśników jest dość konkretne: moja babcia robi najlepsze naleśniki na świecie i nigdy nie będę nawet próbować jej dorównać. Jednak  to nie zmienia faktu, że moja babcia nie mieszka w Warszawie a zapotrzebowanie na naleśniki jest ogromne.

Dlatego też Nigella znowu przyszła z pomocą, dając przepis na cudowne, nienormalnie proste, zielone naleśniki. Oryginalna wersja jest z szynką, jednak uważam, że warto poświęcić minutę więcej na przygotowanie pasty z tuńczyka. Podaję ją w dwóch wersjach, obie są równie proste i wybór zależy jedynie od zasobów lodówki. Ale naprawdę, jest to jedynie sugestia podania i jestem w stanie też uznać, że naleśniki z pesto są genialne bez żadnego konkretnego dodatku.

Składniki na ok.6 niewielkich, grubszych naleśników:

90g zielonego pesto
90g mąki pszennej lub w zdrowszej wersji, razowej
250ml mleka
1 jajko

Składniki na tuńczykową pastę z serkiem:

pół puszki tuńczyka w sosie własnym
1/2 łyżeczki soku z cytryny
2-3 łyżki serka kanapkowego z ogórkiem (np Almette, Hochland)
sól, pieprz

Składniki na tuńczykową pastę z majonezem:

pół puszki tuńczyka w sosie własnym
1/2 łyżeczki soku z cytryny
2 łyżki majonezu
łyżeczka posiekanych kaparów
sól, pieprz

1. Wymieszaj trzepaczką wszystkie składniki na naleśniki. Ja lubię, kiedy moje są bardziej gęste i grubsze, mimo że przez to tracą na wielkości. Jeśli wolisz, żeby były cieńsze i łatwiej rozlewały się na patelni, wystarczy, że dolejesz więcej mleka.
Wskazówka: jeśli nie masz dokładnie 90g pesto, wybierz dowolną gramaturę i dodaj równą ilość mąki. Sprawdziłam i działa. Jeżeli zamierzasz przekroczyć masę 100g pesto, dodaj jeszcze jedno jajko i dolej więcej mleka “na czuja”.
2. Rozlewaj ciasto na naleśniki na rozgrzanej patelni. Żeby uniknąć wylewania zbyt dużej ilości tłuszczu, rozsmarowuję oliwę wcześniej papierowym ręcznikiem. Na jednego naleśnika używam zwykle miarki 100ml.
3. Pasty tuńczykowe przygotujesz po prostu mieszając wszystkie składniki. Kwestia przypraw zależy od Ciebie, ja lubię kiedy pasta jest łagodna, bo nie ingeruje wtedy zbytnio w smak naleśnika. Jednak to jest tylko Twoja decyzja 🙂
Smacznego!

 

Posted by Picasa