Moje nastawienie do klasycznych naleśników jest dość konkretne: moja babcia robi najlepsze naleśniki na świecie i nigdy nie będę nawet próbować jej dorównać. Jednak to nie zmienia faktu, że moja babcia nie mieszka w Warszawie a zapotrzebowanie na naleśniki jest ogromne.
Dlatego też Nigella znowu przyszła z pomocą, dając przepis na cudowne, nienormalnie proste, zielone naleśniki. Oryginalna wersja jest z szynką, jednak uważam, że warto poświęcić minutę więcej na przygotowanie pasty z tuńczyka. Podaję ją w dwóch wersjach, obie są równie proste i wybór zależy jedynie od zasobów lodówki. Ale naprawdę, jest to jedynie sugestia podania i jestem w stanie też uznać, że naleśniki z pesto są genialne bez żadnego konkretnego dodatku.
Składniki na ok.6 niewielkich, grubszych naleśników:
90g zielonego pesto
90g mąki pszennej lub w zdrowszej wersji, razowej
250ml mleka
1 jajko
Składniki na tuńczykową pastę z serkiem:
pół puszki tuńczyka w sosie własnym
1/2 łyżeczki soku z cytryny
2-3 łyżki serka kanapkowego z ogórkiem (np Almette, Hochland)
sól, pieprz
Składniki na tuńczykową pastę z majonezem:
pół puszki tuńczyka w sosie własnym
1/2 łyżeczki soku z cytryny
2 łyżki majonezu
łyżeczka posiekanych kaparów
sól, pieprz
1. Wymieszaj trzepaczką wszystkie składniki na naleśniki. Ja lubię, kiedy moje są bardziej gęste i grubsze, mimo że przez to tracą na wielkości. Jeśli wolisz, żeby były cieńsze i łatwiej rozlewały się na patelni, wystarczy, że dolejesz więcej mleka.
Wskazówka: jeśli nie masz dokładnie 90g pesto, wybierz dowolną gramaturę i dodaj równą ilość mąki. Sprawdziłam i działa. Jeżeli zamierzasz przekroczyć masę 100g pesto, dodaj jeszcze jedno jajko i dolej więcej mleka “na czuja”.
2. Rozlewaj ciasto na naleśniki na rozgrzanej patelni. Żeby uniknąć wylewania zbyt dużej ilości tłuszczu, rozsmarowuję oliwę wcześniej papierowym ręcznikiem. Na jednego naleśnika używam zwykle miarki 100ml.
3. Pasty tuńczykowe przygotujesz po prostu mieszając wszystkie składniki. Kwestia przypraw zależy od Ciebie, ja lubię kiedy pasta jest łagodna, bo nie ingeruje wtedy zbytnio w smak naleśnika. Jednak to jest tylko Twoja decyzja 🙂
Smacznego!