Category: owoce
Tarta z malinami i mascarpone, czyli jak witać nowy mikser w rodzinie
Mufin z suszonymi morelami i białą czekoladą, czyli superbohater o wielu twarzach
Misja, dla której te Mufiny zostały przygotowane była z pozoru łatwa – przynosimy zestaw urodzinowych atrybutów, spotykamy się w jednym miejscu i na określony sygnał wyskakujemy zza krzaków. Życie nie jest jednak takie proste – jedyny autobus może postanowić uciec, a krzaki mogą okazać się za rzadkie. Dlatego też w takich okolicznościach należy ograniczać ryzyko do minimum w każdym zakresie działań. Rada weterana – inwestujcie w Mufiny.
Nieważne, w jakim chaosie się pogrążycie, one Was nie zawiodą. To deser stworzony do zadań specjalnych – od deprechy po urodzinowe niespodzianki właśnie. Moja miłość do tego deseru ewoluowała, ponieważ od pierwszej ody na jego cześć zauważyłam, że Mufin ma nie tylko moc uszczęśliwiającą, ale też właśnie ratowniczą. Nie zmieniam zdania – on sprawi, że Wasze dni będą bardziej kaloryczne i radośniejsze. A teraz jeszcze doszłam do wniosku, że on byłby w stanie wyprowadzić Was nawet z największej opresji. Nie ma sensu wchodzić w zasadność takiej tezy, wystarczy mi ślepo uwierzyć i po prostu upiec sobie takiego morelowo-czekoladowego Mufina.
280g mąki
1/2 łyżki proszku do pieczenia
100g drobnego brązowego cukru
85g suszonych moreli
100g białej czekolady
2 jajka
200ml maślanki
100ml oleju słonecznikowego
1. Połącz i wymieszaj sypkie składniki – mąkę, proszek, cukier, posiekane morele i czekoladę.
2. W oddzielnej misce ubij jajka, a następnie dolej maślankę i olej – wymieszaj.
3. Dodaj miksturę do sypkich składników i połącz wszystko mieszając widelcem. Pamiętaj, żeby nie przemieszać – wtedy mufiny będą bardziej puszyste.
4. Rozłóż masę do foremek i piecz przez około 20 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
Smacznego!
Czekoladowa beza Pawłowej z malinami, czyli o sile pretekstu
Pieczone figi z mascarpone, czyli zabawy wieczorową porą
Do niedawna mój kontakt ze świeżymi figami ograniczał się do epizodu, kiedy to mieszkałam pod chorwackim figowcem na kempingu. Wszyscy się nim zachwycali, ale mnie wówczas najbardziej cieszył fakt, że mogę pod tym drzewem trzymać dmuchany materac i leżeć sobie na nim w cieniu. Byłam młoda i głupia, co tu dużo mówić.
Moje ignoranckie zachowanie postanowiłam odkupić odpowiednim uczczeniem sześciu żywych fig, na które przypadkiem trafiłam w sklepie. W garnku stopiłam masło z cukrem, cynamonem i wodą różaną, wyjęłam mascarpone, a figi wylądowały w piekarniku. Kiedy w mieszkaniu poczułam boski kwiatowy zapach przypomniałam sobie, dlaczego tak uwielbiam robić desery wieczorami. Chodzi o rytuał, który można wytworzyć tylko na koniec dnia, kiedy czuję, że nic nie muszę i zasłużyłam na coś tylko dla siebie. Kiedy postanawiam spędzić wieczór w kuchni nie ma już miejsca na wyrzuty sumienia na myśl o niewykonanych telefonach czy nieodbytych spotkaniach. W tym wypadku chodziło o spontaniczne i proste sprawienie sobie przyjemności i to się, jak to zwykle bywa z udziałem czegoś słodkiego, udało. No i odkupiłam te biedne i zapomniane figi z Chorwacji, mam nadzieję.
6 świeżych fig
200g serka mascarpone
25g masła
1 łyżeczka cukru waniliowego (lub więcej do posypania dodatkowo serka mascarpone)
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka wody różanej
1. Stop masło z wodą różaną, cukrem i cynamonem.
2. Na każdej z fig zrób po dwa nacięcia, żeby mogły “rozwinąć się” podczas pieczenia. Polej je odrobiną gorącego syropu.
3. W piekarniku nagrzanym do 200 stopni piecz figi przez 15 minut.
4. Podawaj z serkiem mascarpone polanym dodatkowo pozostałym syropem.
Smacznego!
Tarta ze śliwkami, czyli zwierzenia meteopatki
ok 500g śliwek
1 łyżka cukru trzcinowego
1 łyżeczka cynamony
Ciasto:
250g mąki
125g masła
40g cukru
1 jajko
2 łyżki mleka
Krem:
40g zmielonych migdałów
1 jajko
20g cukru
40g stopionego masła
1 łyżeczka ekstraktu migdałowego (ewentualnie)
1. Przygotuj ciasto, miksując mąkę, masło (pokrojone w kostkę), cukier. Po połączeniu tych składników dodaj jajko i mleko, a następnie uformuj kulkę. Owiń folią i wstaw na minimum 30 minut do lodówki.
2. Przygotuj krem, mieszając wszystkie składniki. Pamiętam, żeby po stopieniu trochę przestudzić masło przed przelaniem do masy. Mielone migdały oczywiście możesz uzyskać miksując je z dowolnej postaci.
3. Po wyjęciu ciasta z lodówki, wyłóż je do formy, ponakłuwaj widelcem. Następnie wylej krem i rozprowadź dokładnie po całym spodzie ciasta. Ułóż na nim przekrojone na połówki śliwki i posyp je cukrem oraz cynamonem.
4. Piecz ciasto w piekarniku nagrzanym do 180stopni przez 40 minut.
Smacznego!
Borówki z kremem mascarpone, czyli kiedy kontekst ma znaczenie

Po prostu, z mojej strony wygląda to tak: uwielbiam każdy element przygotowania kremu i wszystko, co z nim związane. Uwielbiam to, że kiedy postanawiam go przygotować, oznacza to, że już nigdzie się nie muszę spieszyć. Lekki paradoks, ponieważ jest to naprawdę ekspresowy deser, ale to jest właśnie siła kontekstu. Nie przygotowałabym kremu do pracy i nie podałabym go na hardkorowej imprezie. Krem pojawia się tylko wtedy, kiedy wiem, że nic już nie muszę.
I może borówki w wydaniu solowym są przepyszne, ale to ich bardziej dekadenckie wydanie tworzy dla mnie atmosferę, w której czuję się najlepiej. Są różne formy porypania, a ja między innymi mam swoje potrawy, które niezmiennie towarzyszą konkretnym stanom emocjonalnym. Po prostu.
Składniki (na 2 duże lub 4 małe porcje):
60 – 70g cukru (np light muscovado)
120ml jogurtu greckiego
1 serek mascarpone (250g)
1 żółtko
Zauważcie, że jest to przepis bardzo podobny do kremu na tiramisu. I tak to się zaczęło, tylko postanowiłam zabić wyrzuty sumienia jogurtem greckim zastępującym śmietanę.. Proporcje możecie zmieniać wg uznania – głównie jest to kwestia cukru – polecam dodawać partiami i sprawdzać, w którym momencie uzyskacie najlepszy smak.
1. Wymieszaj składniki – widelcem lub w blenderze.
2. Dodaj ulubione owoce.
Smacznego!
Owocowy crumble, czyli babski wieczór i wampiry
