Quiche z tuńczykiem, czyli o desancie na Paryż

Podobno jak byłam mała, rodzice w celu zachęcenia mnie do chodzenia po górach obiecywali, że w schronisku na szczycie będą Snickersy. Nie pamiętam tego, ale nie mam jak się obronić przy ich radosnych powrotach do tej historii, bo jeśli to prawda, to niewiele się zmieniło. Różnica polega tylko na tym, że teraz nikt nie musi mi obiecywać Snickersa, ja go sobie sama zlokalizuję zanim wyjdę z domu, żeby się upewnić, czy w ogóle warto.
Jutro o tej porze będę w Paryżu. I serio, nie czułabym się nawet w połowie tak szczęśliwa gdyby nie fakt, że na stole leży notes z rozpisanymi adresami sklepów/targów/kawiarni, gdzie podają najlepsze makaroniki/croissanty/bagietki. W przewodniku zaznaczone są tylko kulinarne miejscówki. Nie mogę się doczekać odwiedzin w Le Bon Marche, gdzie jak mówi mój kuzyn Piotrek, chłodzą marchewki ciekłym azotem. A teraz, jeszcze w domu, celebruję Francję na swój sposób od paru dni, zaczynając dzień croissantami, a tutaj – publikując lekko francuski przepis.
Zanim zrobię podejście do makaroników, z kuchni francuskiej najbardziej lubię przygotowywać oczywiście quiche. Pozwalam sobie nadal na moją obsesję na punkcie tart także dlatego, że brakuje mi umiejętności i cierpliwości do kuchni francuskiej przez duże K. Ale tak długo jak moje obsesje pozwalają mi na zachowanie jakiegoś stopnia kreatywności, nie martwię się. A ten quiche z tuńczykiem, mimo znanej już dobrze podstawy z ciasta, naprawdę jest smakowym objawieniem, przynajmniej dla mnie.

Składniki (na tartę w okrągłej, głębokiej formie o średnicy ok 23cm):

Ciasto:

300g mąki
150g zimnego masła
1 jajko
ok. 2 łyżek ciepłego mleka
szczypta soli
Nadzienie:
250g tuńczyka w zalewie, w kawałkach
4 jajka
300g twarogu
125ml mleka
2 łyżki mąki
ok 30g kaparów (wg uznania)
ok 150g czarnych oliwek (wg uznania)
150g startego parmezanu
sól i pieprz do smaku

1. Przygotuj ciasto łącząc mąkę, masło i jajko. Użyłam w tym celu blendera, jednak każda forma wyrabiania ciasta jest dobra, jeśli uzyskasz kleiste duże grudki. Następnie dolej mleko, które powinno Ci ułatwić połączenie ciasta i uformowanie kuli. Ja użyłam 2 łyżek, jednak wszystko zależy od tego, jak wcześniej wyrobisz ciasto – im słabiej tym więcej mleka będziesz potrzebować.

2. Uformuj z ciasta kulę, owiń folią i wstaw do lodówki na minimum 30 minut. W tym czasie możesz zająć się szykowaniem nadzienia.

 
3. Odsącz tuńczyka z zalewy, rozdrobnij go następnie w misce widelcem. Dodaj jajka, twaróg, kapary oraz oliwki.
 
4. W innej misce wymieszaj mleko z mąką, a następnie przelej do miski z tuńczykiem i wszystko wymieszaj. Dodaj sól i pieprz do smaku oraz 2/3 parmezanu.
 
5. Uformuj ciasto w naczyniu, wstaw do piekarnika na 10 minut w temperaturze 180 stopni. Postaraj się je obciążyć ryżem lub fasolą wrzuconą na pergamin.
 
6. Kiedy ciasto się podpiecze, wlej farsz, posyp resztą parmezanu i piecz przez około 30 minut w 210 stopniach.
 
7. Po wyjęciu z piekarnika odczekaj około 10 minut przed podawaniem.
 
Smacznego!
Posted by Picasa

Zielone naleśniki, czyli o bliskiej przyjaźni między pesto a tuńczykiem

Moje nastawienie do klasycznych naleśników jest dość konkretne: moja babcia robi najlepsze naleśniki na świecie i nigdy nie będę nawet próbować jej dorównać. Jednak  to nie zmienia faktu, że moja babcia nie mieszka w Warszawie a zapotrzebowanie na naleśniki jest ogromne.

Dlatego też Nigella znowu przyszła z pomocą, dając przepis na cudowne, nienormalnie proste, zielone naleśniki. Oryginalna wersja jest z szynką, jednak uważam, że warto poświęcić minutę więcej na przygotowanie pasty z tuńczyka. Podaję ją w dwóch wersjach, obie są równie proste i wybór zależy jedynie od zasobów lodówki. Ale naprawdę, jest to jedynie sugestia podania i jestem w stanie też uznać, że naleśniki z pesto są genialne bez żadnego konkretnego dodatku.

Składniki na ok.6 niewielkich, grubszych naleśników:

90g zielonego pesto
90g mąki pszennej lub w zdrowszej wersji, razowej
250ml mleka
1 jajko

Składniki na tuńczykową pastę z serkiem:

pół puszki tuńczyka w sosie własnym
1/2 łyżeczki soku z cytryny
2-3 łyżki serka kanapkowego z ogórkiem (np Almette, Hochland)
sól, pieprz

Składniki na tuńczykową pastę z majonezem:

pół puszki tuńczyka w sosie własnym
1/2 łyżeczki soku z cytryny
2 łyżki majonezu
łyżeczka posiekanych kaparów
sól, pieprz

1. Wymieszaj trzepaczką wszystkie składniki na naleśniki. Ja lubię, kiedy moje są bardziej gęste i grubsze, mimo że przez to tracą na wielkości. Jeśli wolisz, żeby były cieńsze i łatwiej rozlewały się na patelni, wystarczy, że dolejesz więcej mleka.
Wskazówka: jeśli nie masz dokładnie 90g pesto, wybierz dowolną gramaturę i dodaj równą ilość mąki. Sprawdziłam i działa. Jeżeli zamierzasz przekroczyć masę 100g pesto, dodaj jeszcze jedno jajko i dolej więcej mleka “na czuja”.
2. Rozlewaj ciasto na naleśniki na rozgrzanej patelni. Żeby uniknąć wylewania zbyt dużej ilości tłuszczu, rozsmarowuję oliwę wcześniej papierowym ręcznikiem. Na jednego naleśnika używam zwykle miarki 100ml.
3. Pasty tuńczykowe przygotujesz po prostu mieszając wszystkie składniki. Kwestia przypraw zależy od Ciebie, ja lubię kiedy pasta jest łagodna, bo nie ingeruje wtedy zbytnio w smak naleśnika. Jednak to jest tylko Twoja decyzja 🙂
Smacznego!

 

Posted by Picasa

Łosoś w ziołach z kiełkami stir-fry, czyli o życiu po diecie

Sytuacja wygląda tak: oficjalnie skończyłyśmy dietę Protal. Teraz teoretycznie powinnyśmy wieść szczęśliwe, szczupłe życie, w pełnej żywieniowej świadomości i ogólnym oświeceniu. Rzeczywiście, Protal działa i sprawił, że poczułam się o wiele lepiej. Ale co dalej? Zaczynam cierpieć na syndrom odstawienia i bez konkretnych ograniczeń i wskazówek nie jest wcale łatwiej żyć w świecie, gdzie krem krówkowy kusi swoją krówkowatością i z Bydgoszczy przyjeżdza znienacka pomarańczowy Lindt.
Nie jestem w stanie uznać, że od teraz moje życie będzie rozsądnie pozbawione węglowodanów i Złych Tłuszczów. I nikomu nie będę nawet próbowała wmawiać, że mój mniejszy rozmiar jest wystarczającym motywatorem do wrogości wobec Nachosów, Makaronu czy, nie daj Boże, Mufinów. Żyję po to, aby jeść i nigdy nie będzie odwrotnie.
Ale ale, to nie znaczy, że zamierzam sobie odpuścić. W poszukiwaniu balansu między tym, co grzeszne a tym, co zdrowe, staram się odnaleźć smaki, które będą równie urozmaicone i ciekawe, jak te, które kiedyś przyprawiły mnie o porządne kompleksy. Jednym z nowszych odkryć jest łosoś w różnych postaciach. Traktuję tą rybę ostatnio trochę po macoszemu, wykorzystując ją do przepisów ekspresowych, jednak to tylko pokazuje, jak wiele można z niej uzyskać tak małym nakładem wysiłku. 
To, co opiszę w przepisie właściwie przepisem nie jest, to bardziej wariant podawania. Łosoś z kiełkami to nie jest zdrowy kompromis, to jest po prostu pyszne danie, które przypadkiem okazuje się nienormalnie zdrowe.

Składniki na 1 porcję:
stek z łososia (z mrożonych polecam filety Frosty – wyjątkowo smaczne)
2 łyżki pesto (klasycznego lub czerwonego)
1 łyżeczka przyprawy do dań z ryb
mieszanka kiełków (wszystkie, jakie lubisz, czasami można dostać gotowe mieszanki na patelnię)
1. Nagrzej piekarnik do 220 stopni. W żaroodpornym naczyniu posmaruj łososia pesto i posyp ziołami z obu stron.
2. Wstaw łososia (przykrytego pokrywką) na około 25 minut do piekarnika. W tym czasie nagrzej patelnię i na odrobinie oliwy, smaż kiełki przez około 5 minut.
3. Upieczonego łososia podawaj z kiełkami i już 🙂
Smacznego!
Posted by Picasa

Łosoś teriyaki z czerwonymi warzywami, czyli siła gotowca

Dobrą stroną bycia amatorem w kuchni jest to, że ma się pełne prawo do stosowania wszelkich chwytów, które mogą ułatwić gotowanie. Nie zamierzam z tego prawa nigdy rezygnować, nawet jeśli kiedyś nauczę się przygotowywać malinowe macarons. Po prostu uważam, że zmęczenie/Wielki Głód/lenistwo są czynnikami łagodzącymi i po prostu warto wiedzieć, co zrobić, żeby było smacznie, zdrowo i szybko.

Ten przepis jest jednym z tych, które wymagają jedynie odpowiedniego zapasu składników i jakiś 20 minut czasu. Łososia warto kupić więcej, pokroić w 200g plastry i po prostu wyjąć do rozmrożenia. Co do warzyw, wyrzuciłam je z torebki na patelnię. Jasne, że lepiej jest kupić i pokroić świeże warzywa, ale to jest inna historia. Dla ambitnych polecam następującą mieszankę: marchewka, czerwona papryka, zielone i czarne oliwki, mini cebulki w occie. Dla normalnych: mieszanka mrożonych czerwonych warzyw na patelnię Frosty. W sklepach wybór takich produktów jest ogromny, jednak ja uwielbiam połączenie oliwek i łososia, dlatego wybieram właśnie ten zestaw.

Sos teriyaki to cudowne odkrycie, które jest doskonałą odpowiedzią na wszelkie dylematy dotyczące marynat, sosów czy szpanerskich dodatków. Dla ułatwienia proponuję kupić teriyaki o gęstej, lekko skarmelizowanej konsystencji.

 Składniki dla 2 osób:

dwa filety z łososia (po 200g każdy)
opakowanie Czerwonych Warzyw na Patelnię (Frosta)
ok. 10 łyżek sosu teriyaki
oliwa z oliwek (na patelnię)

Nagrzej piekarnik do 200 stopni. Natrzyj patelnię oliwą, używając papierowego ręcznika. Dzięki temu ograniczysz ilość tłuszczu, a jednocześnie rownomiernie rozprowadzisz płyn. Nagrzej patelnię na średnim ogniu i wrzuć warzywa.

Połóż łososia w żaroodpornym naczyniu i polej go z obu stron sosem. Ilość zależy od gustu, najważniejsze jednak jest to, żeby cała jego powierzchnia po obu stronach była pokryta sosem. Kiedy piekarnik będzie nagrzany, piecz łososia przez 20 minut.

Kiedy warzywa będą już całkowicie rozmrożone na patelni i zaczną mięknąć, dodaj 3 łyżki sosu teriyaki i dobrze wymieszaj. Po 10 minutach warzywa powinny być idealnie gotowe. Wyjmij łososia z piekarnika i podając, polej go sosem, który został w żaroodpornym naczyniu. Nie ma nic lepszego niż skarmelizowane teriyaki.

Smacznego!